♥ Rozdział 52: Cyrk na kółkach cz.10/17 ♥

**Eddie**


W odpowiedzi pocałowałem ją namiętnie.Odwzajemniała każdy mój pocałunek. Po kilku minutach bezustannego całowania usłyszeliśmy walenie do drzwi. Raptownie oderwaliśmy się od siebie.
- Eddie otwieraj! - To był Fabian.
- Jestem trochę zajęty. - Odpowiedziałem znów skradając całusa od Pat.
- Potrzebuje wejść do pokoju bez znaczenia co robisz. - Krzyknął.  - Otwórz te drzwi!
-A co jeśli tego nie zrobię?
-Otwieraj je w tej chwili-Warknął Fabian.-Nie ważne co tam teraz robisz masz mnie wpuścić!
-Chyba wolisz nie wiedzieć co robię-Odpowiedziałem.Chciałem go jakoś spławić.
-Fabian,chodź pomóż nam robić ciasto-Dobiegł mnie głos Trudy.
-Muszę?-Spytał opiekunki brunet.
-Tak...No już chodź!-Powiedziała Trudy po czym usłyszałem kroki.
- No to znów zostaliśmy sami. - Skwitowałem z uśmiechem pochylając się by znów pocałować Pat. Nasze usta złączyły się i po raz kolejny zaczęliśmy całować się bez opamiętania.

Przycisnąłem ją lekko do ściany i obdarowałem pocałunkami jej szyje.
- Może nie dziś Eddie. - Powiedziała ,kiedy chciałem na powrót wbić się w jej usta.

-Dlaczego?Sama przecież chciałaś-Spytałem zdezorientowany.
-Ooo czyli jednak wiesz o co mi chodziło?
-Cały czas...A teraz powiedz dlaczego nie?
-Fabian pewnie znowu będzie się dobijać-Odpowiedziała.
-Trudy go zajęła-Powiedziałem i znowu zacząłem ją całować.
- Skąd możesz wiedzieć ,że jej nie zwieje? Lub ,że ktoś inny nie będzie się tu dobijał? - Spytała po raz kolejny odrywając się ode mnie.
- Nie przejmuj się teraz nimi. - Szepnąłem do jej ucha muskając ustami jej szyje. - Jesteśmy tutaj sami. Tylko ty i ja. 
- No nie wiem... - Odparła niezdecydowanie.
- Pamiętaj ,że to ty tego chciałaś. - Przypomniałem.
- A to czyli ,że robisz to ze względu na mnie ,a sam tego nie chcesz? - Spytała odsuwając się ode mnie na dwa metry.

-Dlaczego tak myślisz?
-No nie wiem,może dlatego,że podkreślasz to,że ja tego chcę?
-Miałem na myśli,że chciałaś tego,a teraz się rozmyślasz-Wyjaśniłem.
-Ale tego nie chcesz-Stwierdziła.
-Skąd ten pomysł?Oczywiście,że chcę
-Udowodnij-Zażądała.
-Jak?
-Pomyśl. 
  Nie do końca wiedziałem jak mam jej to udowodnić,ale postanowiłem zrobić cokolwiek.
Podszedłem do niej i znowu zacząłem ją całować.Przysunąłem ją do siebie jak najbliżej tylko mogłem.Dziewczynie chyba to wystarczyło,bo ponownie oplotła swoje ręce w okół mojej szyi i zaczęła oddawać moje pocałunki z coraz większą namiętnością.

Zrzuciłem z siebie swoją koszulkę i już miałem pozbawić Pat jej T-shirtu ,kiedy...
- Dobra Eddie! - Znów usłyszałem jak Fabian dobija się do drzwi. - Otwieraj! - Westchnąłem zrezygnowany i z Pat znów oderwaliśmy się od siebie.
- A nie mówiłam? - Spytała z wyższością.

- Mój upierdliwy współlokator ,za chwilę stanie się martwym współlokatorem. - Burknąłem niezadowolony.
Brunetka zaśmiała się.
- Otwórz mu lepiej te drzwi ,bo je wyważy.
Westchnąwszy podszedłem i od kluczyłem zamek. Fabian wpadł do pokoju z prędkością światła.
- No nareszcie. Ile miałem tam......... - Przerwał ,gdy zobaczył Pat. Spojrzał na mnie i zmierzył wzrokiem z góry na dół. No tak. Zapomniałem włożyć koszulkę.
-Jak mogliście!-Wrzasnął brunet i rzucił się na mnie.
  Nie miałem zamiaru pozwolić mu tak na siebie napadać,więc go delikatnie odepchnąłem.To wystarczyło,bo Fabian wycofał się od razu i uderzył o ścianę.Serio?Nawet się nie zmęczyłem.
  Chłopak wydał z siebie złowrogie warknięcie,spojrzał na nas wzrokiem mówiącym ''jeszcze się policzymy'' i szybko wyszedł z pokoju.
-Jak ty mogłaś z takim chucherkiem chodzić co?-Spytałem Patricie kiedy Fabiana już nie było w pokoju.
-Szczerze,to nie wiem-Odpowiedziała.
Zaśmiałem się.
- Dla mnie musisz się zastanowić i mi odpowiedzieć
Pomyślę ,tylko ,że nie wiem czy na coś sensownego wpadnę
Znów się zaśmiałem.
- No dobra.. - Podszedłem do niej i objąłem w tali. - Wróćmy do tego co robiliśmy przed tym jak nam tak brutalnie przerwano.
-A może tak najpierw zamknął byś drzwi-Zaproponowała.
-Tak,no w sumie-Powiedziałem po czym zamknąłem drzwi na klucz.
Kiedy już drzwi były zamknięte znowu objąłem Patricie w talii i przyciągnąłem do siebie.
-Teraz możemy kontynuować?-Spytałem.
-Hmm niech się zastanowię...Teraz to już tak-Odpowiedziała.
- Fajnie.. - Mruknąłem po czym znów wbiłem się w jej usta. Nie zastanawiając się długo jednym zwinnym ruchem pozbawiłem jej koszulki i zacząłem całować po szyi. Ona sama błądziła gdzieś dłońmi po moim torsie.
- Eddie! - Znów usłyszałem pukanie do drzwi. - Musimy pogadać. - To była K.T.
-No co wy ludzie macie dzisiaj z przeszkadzaniem mi w ważnych momentach!?-Spytałem.
-Co?-Spytała niezorientowana.-Wpuść mnie.Musimy pogadać...O nas.
No tego mi tylko brakowało. KT,która chciała gadać o naszym sztucznym i głupim związku,który nic dla mnie nie znaczył.
-Nie mam takiego zamiaru.Spadaj-Rzuciłem w odpowiedzi.

- Nie Eddie. Nie będę spadać. Masz mnie wpuścić i to już. - Krzyknęła. 
- Pat zrób coś. - Szepnąłem.
- Ale co? - Odparła. 
Wzruszyłem ramionami.
Westchnęła.

-KT spadaj.My tu jakby mamy ważne rzeczy do omówienia.Sprawdź czy cię w kuchni nie ma.-Powiedziała do KT.
-Co?Co wy...?
-Dokończysz któreś z tych pytań?
KT chyba odpuściła i odeszła.
-Debile.Czy oni wszyscy nie mają co robić?-Mruknąłem.
-Najwyraźniej nie mają ciekawszych zajęć po za przeszkadzaniem nam.Ale teraz olać ich-Odpowiedziała Patricia.

- Jea! Skończyliśmy piec ciasto! - Dobiegł nas uradowany głos Nata. 
- A teraz gdzie są nasze gołąbki?! - Spytał głośno Jerry.
- Następni. - Westchnąłem zrezygnowany siadając na łóżko.
- Może są w pokoju? - Zasugerował Alfie.

-Czy oni już nie mają co robić?-Mruknęła Pat siadając obok mnie.
-Może uda nam się ich zmylić.Cokolwiek będą gadać nie odzywaj się-Powiedziałem.
-Ej wy jesteście tam!?-Krzyknął Jerry pukając do drzwi.Nie odezwaliśmy się.
-Najwyraźniej ich tam nie ma.Poszukajmy gdzieś indziej-Zasugerowała Nina.
-Tak.Dalej!Idziemy!-Zakrzyknął Nathan i cała czwórka odbiegła.

- No to wracając... - zaczęła Patricia przewracając mnie do pozycji leżącej i siadając na mnie.
- Nie przejmujemy się nimi. Nas tu nie ma. - Mruknąłem z uśmiechem. 
- Dokładnie. - Odparła muskając ustami mój tors. Co chwile słyszeliśmy jak wszyscy nas wołają. 
Po chwili Pat z nerwowym westchnięciem przestała mnie obcałowywać.
- Mam dosyć. - Jęknęła przewracając oczami. - Oni nie przestaną dopóki im się nie pokażemy. Może odpuśćmy i idźmy do nich...

-Nie przejmuj się nimi.Zaraz odpuszczą-Powiedziałem i znowu wpiłem się w jej usta.
-Raczej w to wątpię-Powiedziała odsuwając się ode mnie.
-Oj tam.Zaraz zobaczysz,że sobie pójdą.-Zapewniłem.
Dziewczyna nie wyglądała na przekonaną.
Dlaczego Ci debile muszą się wtrącać w nie swoje sprawy.Nie można się ich jakoś pozbyć?

- No weź. Postaraj się ich zignorować ,tak jak ja to robię. - Mruknąłem wprost do jej ucha.
Nic nie odpowiedziała. Zamknęła tylko oczy i wzięła parę głębokich oddechów.
-Nie to nie możliwe.-Powiedziała po chwili. 

CDN...

Patricia Miller

11 komentarzy:

"Mówi się ,że potrzebna jest tylko jedna godzina by kogoś poznać ,jeden dzień by go polubić ,tydzień by się zakochać ,ale później wieczność by zapomnieć..."