♥ Rozdział 47:Cyrk na kółkach cz.5/17 ♥

**Eddie**

- Chcesz się przekonać,że tak nie będzie?- Szedłem w zaparte. 
- A gadaj sobie ile chcesz. Ja wiem swoje.
- Chcesz się założyć,że tak nie będzie?- Zapytałem. 
- Eddie zbastuj. wszyscy wiemy ,że właśnie tak będzie. - Wtrącił się Jerome- ty bez niej nie wyrabiasz minuty.
Co mogłem powiedzieć? Zamilkłem. Oni mieli rację. Co ja się oklamywałem?
- No i co teraz? Bardzo dobrze wiesz ,że to prawda ,co nie Eddie? - Spytała dziewczyna. 
- No dobra.Skoro ty nie chcesz być szczera to chociaż ja będę.Tak,to prawda.Bez ciebie nie wytrzymam nawet jednego dnia.Zadowolona?
- I to bardzo. - Uśmiechnęła się.
- No to teraz twoja kolej.
- Na co? -Zapytała ziewając.
- Na szczerość. 
- No dobra. Spac mi sie chce. 
- Nie taką szczerość ,miałem na myśli...
- Jestes strasznie ciężki eddie. - Przerwała mi. - wszystko mnie juz boli
- Weź się zlituj. - Poprosiłem. - cały czas nie to miałem na myśli
- Ty też się zlituj. Nie czuje kości. 
- Powiedz szczerze co do mnie czujesz,a ja z ciebie zejdę. - Zapewniłem. 
- No to chociaż weź ty poleż na podłodze teraz. 
- Dobra,ale obiecaj,że mi nie uciekniesz. - Nakazałem.
- Zabrzmiało tak jakby byli razem. - Ucieszył się Alfie.
- Nie uciekne. Nie mam na to siły ,a ty alfie stol dzób
- Mogę ci wierzyć? - Spytałem.
- A czy wyglądam jakbym miała zamiar uciekać lub jakbym miała dosyć energii ,żeby to zrobić? - Spytała retorycznie. Przekrzywiając głowę bliżej i uważniej jej się przyjrzałem
- No w sumie nie. - Stwierdziłem. 
- Właśnie. 
- No to zaczekaj,niech się zastanowię...- Udałem ,że myślę. 
- No.....a mam inne wyjście? - Westchnęła  - Muszę czekać.
- Nie wiem czy mam ci wierzyć. - Przyznałem. 
-A czy ostatnim razem ci uciekłam?-Spytała.
- Nie,ale to było co innego.-Odpowiedziałem.
- W jaki sposób co innego? Dla mnie to to samo.-Stwierdziła.
- Ech no dobra.-Poddałem się.
Zmieniliśmy pozycję (tak wiem,że to dziwnie brzmi).Dostała to czego chciała.To teraz chyba pora na mnie co nie?!
- Ej to nie fair! Ty jej pozwalasz na sobie leżeć a mnie wyganiasz! - Krzyknął oburzony Alfie po czym włożył kciuka do buzi.
-Alfie ty jesteś ze 3 razy cięższy od niej-Spróbowałem jakoś ogarnąć Alfie'go.
- No i co z tego? Alfie strzela na ciebie focha!-Krzyknął znowu Alfie i tym razem wytknął mi język.
- Jak dziecko. - Mruknęła z politowaniem Pat.
-Mi to mówisz?
- Chyba....
-przecież ja to wiem,że to dzieciak-Powiedziałem
- No to kończymy temat. -Zaproponowała dziewczyna.
-Taa,a teraz wróćmy do tematu.ja nadal czekam-Od razu skierowałem naszą rozmowę na poprzedni tor.
-Na co czekasz? -Spytała udając,że nie wie o co chodzi.
-Na to aż wreszcie mi powiesz co naprawdę do mnie czujesz-Odpowiedziałem od razu.
- Eddie wyznawanie uczuć nie jest moją mocną stroną. -Szybko powiedziała Pat.
-Chociaż spróbuj-Poprosiłem.
- Przypomnij sobie co mówiłam wczoraj to będziesz wiedział. - Powiedziała już trochę zdenerwowana.
-A co mówiłaś wczoraj?Cyba mam sklerozę...-Próbowałem od niej to jakoś wyciągnąć.
- Jeżeli ją na serio masz to trudno. - Powiedziała obojętnie.
-W takim razie uświadom mi co mówiłaś wczoraj
-Spytaj Fabiana będziesz wiedział. - Dostałem w odpowiedzi.
-aaa masz na myśli to,że mnie kochasz?-Zapytałem jakby mnie olśniło.
-Nie wiem.... - Odpowiedziała tajemniczo
-No wykrztuś z siebie to co czujesz-Powiedziałem błagalnym tonem
- No mówie spytaj swojego przyjaciela. - Powtórzyla. 
- Pat proszę cię.Powiedz to.Powiedz mi tu i teraz co do mnie czujesz.
- Ale co to zmieni? - Spytała. 
- Wiele.
- To znaczy? 
- To,że może to coś zmienić. - W sumie to sam dokladnie nie byłem pewny co to mogłoby zmienić. Chciałem to poprostu znów usłyszęć. Tu i teraz. 
- Nic to nie zmieni ,eddie. ja bede tą samą dziewczyną ,a ty tym samym chłopakiem. 
- Zawsze może się coś zmienić.

- Ciekawe co. - Prychnęła. 
- To,że...albo nie.Nie powiem ci,bo ty nie chcesz przyznać,że tego chcesz.
- Czyli jesteśmy w punkcie wyjścia. - Skwitowała. 
- A ja chyba ich zeswatam. - Odezwał się Nathan przyglądając nam się ciekawie. 

- Tak,tak,tak to bardzo dobry pomysł.Wreszcie oboje będą normalni! - Krzyknął uradowany Alfie. 
- A teraz nie są? - Spytał Jerome ,który chyba nieco się pogubił. 
- A są?. - Ciemnoskory odpowiedział mu pytaniem na pytanie. 
- No na moje tak. 
- No właśnie ktoś twierdzi,że nic do mnie nie czuje i nie chce ze mną być,a ja doskonale wiem,że jest inaczej. Stwierdziłem spoglądając znacznie na Pat. 
Prychnęła. 
- No co?Taka prawda.Kochasz mnie,ale sama przed sobą nie chcesz tego przyznać. - Ciągnąłem. Już w sumie sam miałem dosyć tego wszystkiego ,ale za wszelką cenę chciałem ,żeby powiedziała co do mnie czuje ,nawet jeżeli mielibyśmy spędzić na tej podłodzę nawet kilka dni. 
- Dobrze wiem co czuje...i do kogo. - Odparła.
- No to powiedz,co czujesz i do kogo. - Zaproponowałem. Tak zrobiła. 
- Obżydzenie do Jake'a ,litość do Fabiana ,niesmak do Jerrego...
- Ej! - Przerwał jej ostatnio wspomniany ,lecz zignorowała go. 
- Współczucie do Alfiego... - Kontynuowała. - cos tam do eddiego.....no i wiele innych.

- Co "coś tam", hmm? - Spytałem. 
-No coś tam. Takie małe cos. - Odpowiedziała. 
-Ale czym jest to ''coś''.Odpowiedz. - Zażądałem. 
- Nie wiem. Takie coś w środku ,a jak sie nazywa to nie wiem. Wiem tylko ,że mam tego po dziórki w nosie. - Pożaliła się ze zniesmaczoną miną. 
- No to przypomnij sobie jak to się nazywa. - Zażądałem. Czułem ,że się przełamuje. Niestety ci idioci ,którzy brali to wszystko za przedstawienie musieli wtrącić swoje.
- Ludzie!Ogarnijcie się i wyznajcie sobie po ludzku co czujecie albo będziecie razem na wieki nawet nie wiecie kiedy to się stanie. - Powiedział dozorca z dumą ,zadowolony ,jak sądze z pewności ,że ma rację.
- Ma pan papiery na kapłana?- Spytał Jerome. 
- Nie,ale mam znajomego,który ma. - Odpowiedział uśmiechnięty.
- Serio? - Ale wybłaszczył oczy.
Dozorca trochę się zawstydził. 
- Yyy nie,ale znajdę. 
- Ja pomogę ,mam znajomości. - Dodał Jerry z triumfalnym uśmiechem. 

CDN...

Jeszcze raz sorki za kończenie w takich momentach ,no ,ale jakoś musiałam podzielić to wszystko co napisałyśmy na rozdziały.

Patricia Miller

8 komentarzy:

"Mówi się ,że potrzebna jest tylko jedna godzina by kogoś poznać ,jeden dzień by go polubić ,tydzień by się zakochać ,ale później wieczność by zapomnieć..."